VI
wiek n.e. Brytania powoli otrząsa się z szoku po odejściu Rzymian, ale na jej tereny
coraz częściej napadają wrogie oddziały Saksonów, którzy chcą wykorzystać
chwiejną sytuację polityczną państwa i opanować jego ziemie. W dodatku kontakty
pomiędzy monarchiami wchodzącymi w skład samej Brytanii też nie są idealne.
Dumnonia, najważniejsze królestwo brytyjskie, stara się utrzymać pokój pomiędzy
sprzymierzeńcami, jednak jej władca, stary król Uther jest schorowany i właściwie
stoi w obliczu śmierci. Jego syn Mordred zginął w potyczce z Saksonami, zatem
cała nadzieja na opanowanie sytuacji w jeszcze nienarodzonym wnuku władcy.
Pewnej mroźnej, zimowej nocy rodzi się mały Mordred i, mimo poważnej wady w
budowie stopy, zostaje mianowany następcą tronu Dumnonii. Jednak do czasu
osiągnięcia przez chłopca dorosłości ktoś inny musi sprawować władzę w jego
imieniu. Spory i dyskusje dotyczące tego, kto zostanie opiekunem Mordreda,
kończą się wyborem Artura – dzielnego wojownika, obrońcy Dumnonii i nieślubnego
syna króla Uthera.
Zimowy
monarcha to pierwszy tom
trylogii, która stanowi Cornwellowską wersję legendy o królu Arturze. Historia
o tym mitycznym władcy i Rycerzach Okrągłego Stołu stała się inspiracją dla
wielu, bardziej lub mniej odległych źródłom, dzieł literackich i filmowych.
Wydawać by się mogło, że jest to temat do tego stopnia wyeksploatowany, że
opierając się na historii o tym słynnym wojowniku brytyjskim, nie można już
stworzyć nic nowego. Tymczasem Bernard Cornwell pokazał, że to nieprawda i
legenda o królu Arturze nie stała się martwym motywem. Autorowi, jak sam
stwierdził w posłowiu do powieści, zależało na uwiarygodnieniu mitu, dlatego
sięgnął do źródeł historycznych, w których pojawiają się wzmianki o bohaterskim
wodzu brytyjskim z przełomu V i VI wieku. Okazuje się, że wiele elementów
legendy zostało dodanych w XII wieku i później, dlatego pisarz, chcąc stworzyć
prawdopodobną wersję zdarzeń z VI wieku, musiał wyeliminować takie elementy jak
metalowa zbroja Artura, późnośredniowieczna broń i kamienne fortece, a rycerzy
przemianować na wojowników. Natomiast tym, co przywodzi na myśl atmosferę
początków średniowiecza są głównie konflikty chrześcijańsko-pogańskie, magia,
czarnoksięstwo, druidzi i czarownicy, a także wielkie okrucieństwo.
Właściwie
każda nowa wersja legendy skupia się przede wszystkim na głównej postaci i
właśnie tutaj kryje się nowatorstwo Cornwella – autor nie skoncentrował się na
przestawieniu życia i działań samego Artura, ale na historii Brytanii i jej
konfliktu z Saksonią. Wojownik jest tylko jednym z wielu ważnych bohaterów
powieści. Zabieg ten świetnie obrazuje również tytuł książki – zapewne
większość czytelników, biorąc ją do rąk, pomyśli, że rzeczonym „zimowym
monarchą” jest Artur, tymczasem chodzi o małego Mordreda, dziedzica tronu
Dumnonii. Fabuła została ukazana z perspektywy starego mnicha Derfla, który na
prośbę królowej Igraine spisuje historię sprzed lat. Narracja, prowadzona w
pierwszej osobie liczby pojedynczej, sprawia, że właściwie to ów zakonnik staje
się głównym bohaterem powieści. Derfel, Sakson przygarnięty przez Merlina i
wychowany na górze Tor wśród innych sierot, które były podopiecznymi druida,
został wojownikiem i dowódcą jednego z oddziałów włóczników Dumnonii,
walczących u boku Artura w obronie Brytanii. Narrator opowiada historię swego
fascynującego życia, począwszy od przygarnięcia go przez Merlina. Akcja
powieści toczy się dość szybko, mimo iż wydarzenia przedstawione w książce
obejmują wiele lat. Dzieje się tak zapewne dzięki dynamicznemu charakterowi
zdarzeń – są to głównie potyczki wojenne. Tempo prezentowanych zajść nieco
zwalnia we fragmentach obrazujących narady pomiędzy władcami sprzymierzonych
królestw.
Bohaterowie
powieści zostali ukazani w sposób nieszablonowy. Jako że narratorem jest
Derfel, poznajemy ich z jego perspektywy, a w czasie teraźniejszym, w trakcie
rozmów z królową Igraine mnich pozwala sobie na wtrącanie własnych opinii o ludziach,
których wspomina. Właśnie dlatego w powieści nie ma czarno-białego podziału na
postaci dobre i złe. Derfel pamięta zarówno o wadach, jak i zaletach bohaterów.
I tak Artur jest dzielnym wojownikiem, pragnącym pokoju dla Brytanii,
wspaniałym wodzem, który ma pełne zaufanie swoich towarzyszy broni, człowiekiem
szlachetnym i sprawiedliwym, jednak mimo to swoim nieprzemyślanym małżeństwem z
Ginewrą doprowadza do wojny. Poza tym został przedstawiony jako postać pełna
wątpliwości i momentami niezdecydowana. Podobnie Merlin, z jednej strony jest
druidem, który stworzył na górze Tor przytułek dla sierot i walczy o
zjednoczenie królestw, z drugiej jednak dla przetrwania starej, pogańskiej
Brytanii, jest w stanie poświęcić wszystko i wszystkich. Cornwell skonstruował
swoje postaci na wzór bardzo ludzki, niektórych czytelników z pewnością oburzy
deheroizacja Artura, ale przypuszczam, że większość z nich doceni pomysł autora
i tę bliższą nam kreację bohatera.
Jednym
z ważnych wątków, jakie występują w Zimowym monarsze jest zderzenie
chrześcijaństwa i pogaństwa. Motyw ten został wyraźnie zaznaczony i dość
ciekawie przedstawiony w powieści Cornwella. VI wiek na dzisiejszych wyspach brytyjskich
to czas, kiedy rosną wpływy chrześcijaństwa, coraz więcej ludzi skłania się ku
tej wierze, po terenach całej Brytanii, nawet w Awalonii, która należy do
czarnoksiężnika Merlina, wędrują misjonarze mający za zadanie głosić naukę
Chrystusa, powstaje coraz więcej kościołów i miejsc modlitwy. Jednak kult
pogańskich bogów nadal jest silny. Właściwie jest to okres, kiedy koegzystują
obok siebie obie religie – ludzie modlą się i czynią znak krzyża, ale w
sytuacji zagrożenia nie zaszkodzi złożyć krwawej ofiary czy splunąć, aby
odczynić zły urok. W dalszym ciągu istnieją druidzi oraz wieszczki, które mają
moc od bogów, dlatego należy się ich wystrzegać, przykładem są Nimue i Morgana.
Zanim wojownicy rozpoczną walkę, druidzi obu wrogich stron odprawiają swoje
obrzędy, rzucają klątwy i złorzeczą przeciwnikowi. Władcy mają na swoich
dworach dwóch doradców: biskupa i druida. Religia chrześcijańska powoli się
przyjmuje, mimo iż nie jest łatwe szerzenie tej wiary w państwie wojowników,
oddających cześć swoim silnym i okrutnym bogom w obawie przed ich gniewem, a
wyśmiewają słabego Boga-człowieka, który pozwolił się ukrzyżować. Poza tym
ówczesna Brytania stanowi swoisty tygiel kulturowy, w którym mieszają się
elementy kultury rzymskiej i brytyjskiej. Świetnym przykładem jest obrona Ynys
Trebes, pięknego miasta w królestwie Benoic, przed Frankami – król Ban
zgromadził tam ogromne zbiory pism starożytnych humanistów. Przedstawienie tak
zwanego kolorytu lokalnego Brytanii: kultury, zwyczajów oraz religii, w dużym
stopniu wzbogaca powieść Cornwella i sprawia, że czyta się ją z wielką
przyjemnością.
Język
tego ponad pięćsetstronicowego utworu jest bardzo przystępny, dzięki czemu
można przeczytać go bardzo szybko. Myślę, że Zimowy monarcha to po
prostu powieść dobrze napisana, a jej autor wie, jak tworzyć prozę, która
wciągnie czytelnika do wykreowanego świata. Styl pisarza jest dość surowy –
mianowicie nie ma tu zbędnych ozdobników, ale moim zdaniem tak właśnie powinny
wyglądać książki o wojownikach i ich przygodach. Natomiast jeśli chodzi o szatę
graficzną i edytorską, to muszę pochwalić przyjemną dla oka i przede wszystkim
spójną oprawę wszystkich trzech tomów serii. Poza tym wartościowymi dodatkami
są mapka Królestwa Brytanii, spis osób i miejsc, jakie przewijają się w
powieści oraz quasi-historycznoliterackie posłowie autora.
Zimowy
monarcha to książka
bardzo interesująca i myślę, że spodoba się wielu fanom legend arturiańskich, a
także czytelnikom zafascynowanym mroczną atmosferą wczesnych wieków średnich,
którą Cornwellowi udało się świetnie nakreślić.

Bardzo ciekawa i wnikliwa recezja. Oby więcej takich :)!
OdpowiedzUsuńKsiążka już za mną i bardzo mi się podobała:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Nie lubię się powtarzać, ale muszę to napisać: CHCĘ PRZECZYTAĆ TĘ KSIĄŻKĘ!!! ( a nawet całą trylogię)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak ja kocham tę trylogię. :D
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tę trylogię. :D
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam książki z tego cyklu - dzięki nim zaczęłam rozglądać się za kolejną serią Cornwella, tym razem o ludach norweskich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Koniecznie muszę poznać tę trylogię, zwłaszcza po takiej recenzji:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń